"Czyli zaczęło się. Następny krok to koczowiska w miastach". Bosak o doniesieniach z okolic Białowieży
Profil Służby w akcji, który nagłaśnia sprawy istotne dla bezpieczeństwa, opublikował w sobotę na platformie X wpis o obecności nielegalnych migrantów we wsi Czerlonka niedaleko Białowieży na Podlasiu.
"Praktycznie codziennie, przez większość dnia na przystanku przesiadują imigranci, którym udało się nielegalnie przedostać przez granicę. Ludzie boją się wyjść wieczorami na ulice, a przez to, że przystanek jest ciągle okupowany, dzieci boją się tam stanąć, by zabrał ich autobus szkolny" – czytamy.
Według relacji przedstawicieli władz Białowieży, to efekt działania takich organizacji jak m.in. Podlaskie OPH (Ochotnicze Pogotowie Humanitarne). "Mają oni swój «alarmowy» numer WhatsApp rozsyłać na grupach imigranckich, sam numer przekazują też innym imigrantom, ci imigranci, którym pomogli" – twierdzą autorzy wpisu.
"Na WhatsApp następnie ustawiana jest mapka z pinezką wskazującą na ten przystanek (około 5 km od granicy). Zrobiono sobie więc tam nijako punkt zbiorczy. To tam imigranci wypełniają dokumenty o pełnomocnictwo i wniosek o azyl w Polsce, następnie czekają godzinami na Straż Graniczną, z której zrobili sobie wręcz taksówkę do ośrodka" – czytamy dalej.
Bosak o nielegalnych migrantach koło Białowieży: Następny krok to koczowiska w miastach
Do sprawy odniósł się wicemarszałek Sejmu, poseł Konfederacji Krzysztof Bosak. "Czyli zaczęło się. Tak to właśnie wyglądało na Węgrzech w 2015 roku. Byłem, widziałem. Następny krok to koczowiska w miastach" – napisał na platformie X.
Jego zdaniem "państwo, które nie broni się skutecznie przed masową migracją, zostanie zasiedlone". "Na świecie ponad miliard ludzi żyje w znacznie gorszych warunkach niż my. Z tego miliarda bez trudu zrekrutuje się wiele milionów, które może nas tu zastąpić, jeśli się nie ogarniemy" – ostrzega Bosak.